Patrick de Laubier – Wizjonerka i przyjaciółka Boga

O. Patrick de Laubier

Maria Valtorta (1897-1961) – wizjonerka i przyjaciółka Boga

KILKA SŁÓW O HISTORII «POEMATU»
Ta wielka współczesna mistyczka jest autorką znaczącego dzieła, liczącego ponad 15 tysięcy stron. Część, zawarta w 10 tomach, która została przetłumaczona na francuski, nosi tytuł, może niezbyt dobrze dobrany, Ewangelia, jaka została mi objawiona (włoski tytuł: Poemat Boga-Człowieka). Inne pisma – dostępne jedynie po włosku, np. Quaderni z lat 1943-50 – liczą około 2400 stron. Można tu jeszcze wspomnieć Księgę Azariasza oraz Wyjaśnienia do Listu św. Pawła do Rzymian.
To wspaniałe dzieło miało już swoich poprzedników takich jak Mistyczne Miasto Boże Marii z Agredy (XVII wiek), a przede wszystkim dzieło Katarzyny Emmerich, spisane przez Klemensa Brentano na początku XIX wieku. U Marii Valtorty rzuca się w oczy jasność przesłania, obiektywna jakość i głęboka duchowość.
Przypomnijmy sobie kilka etapów z jego historii. W 1949 roku tekst rękopisu Poematu został przedstawiony papieżowi Piusowi XII, który oświadczył: „Publikujcie, kto przeczyta, ten zrozumie.” Odradził jednak opatrzenie dzieła przedmową, która mówiłaby o jego nadprzyrodzoności: „Nie jest konieczne wydawanie opinii o pochodzeniu dzieła: czy jest nadprzyrodzone czy nie. Kto przeczyta, ten zrozumie. Wspomina się o licznych wizjach i objawieniach. Nie wypowiadam się, które są autentyczne, choć są wśród nich takie, o których można powiedzieć, że są prawdziwe.”
Pierwsze 4 tomy ukazały się w Wydawnictwie Pisaniego w latach 1956-59. Zaś 6 stycznia 1960 Dekret Świętego Oficjum wprowadził to dzieło na Indeks. Zakaz cofnięto w 1962 roku po licznych interwencjach i świadectwach, szczególnie kard. Bea, dawnego przełożonego Instytutu Biblijnego oraz spowiednika Piusa XII.
W roku 1966 usunięcie przez Pawła VI artykułów 1399 i 2318 z Kodeksu Prawa Kanonicznego zniosło wymóg starania się o kościelną zgodę dla publikowania pism tego rodzaju. „Kościół zawierza dojrzałości sumienia wiernych” – stwierdził dekret Pawła VI.

ŚWIADECTWA CZYTELNIKÓW
Oto świadectwo prałata Pasquale Marchi, dawnego sekretarza Pawła VI: „Kiedy Jego Świątobliwość (Paweł VI) był arcybiskupem Mediolanu, przeczytał jeden tom Poematu Boga-Człowieka. Mówił mi, jak bardzo go cenił, i wysłał mnie, abym spowodował umieszczenie całego tego dzieła w księgarni diecezjalnego seminarium”.
Można by mnożyć nazwiska czytelników, których zdobyło sobie dzieło Marii Valtorty. Należeli do nich między innymi Padre Pio oraz mariolog Gabriel Roschini, który stwierdził: „Wszystko, co przeczytałem w tak wielu książkach o Maryi, wydaje mi się takie papierowe w porównaniu z portretem, jaki przedstawiła Maria Valtorta.” Nie staram się tu dokonać teologicznej oceny dzieła Marii Valtorty, lecz jedynie stwierdzam, jakie skutki wywołuje u Czytelników jego lektura.

PIĘKNO BOGA-CZŁOWIEKA W «POEMACIE»
W toku rozwiniętych opisów, którym mogłoby grozić niebezpieczeństwo ukazywania samej tylko ludzkiej natury Chrystusa, Jezus – znany z Ewangelii – ukazuje się w pełni jako człowiek i jako Bóg. Można by powiedzieć: „Ja” Jezusa ukazuje się naszym oczom u Valtorty bez uszczerbku zarówno dla realizmu konkretnych szczegółów jak i dla wspaniałej tajemnicy, jakiej nasz wzrok nie potrafi ogarnąć. Ten obraz Boski i ludzki nosi piętno szczególnego piękna, a przede wszystkim prawdy, zadziwiająco nasyconej życiem. Wszystkie osoby opisane w Poemacie – od Dziewicy Maryi po Judasza, przez Apostołów i święte niewiasty – są tak bardzo prawdziwe. Czytelnik ma wrażenie, że zna osobiście miejsce i osoby. Widzi je niemalże przed swoimi oczyma jak w filmie. Matka Boga, tak bardzo obecna na tych stronicach, jest arcydziełem, któremu nie można się oprzeć i rozumie się lepiej, co dla Syna znaczyła Matka. Pozostaje Ona w centrum nie jak ikona, lecz jak wizja pełna życia.
Quaderni i komentarze do Listu do Rzymian przynoszą pouczenie dane przez Chrystusa Marii Valtorcie, które można porównać z Dialogami Katarzyny Sieneńskiej.
Miłość wymaga poznania: nie można kochać tego, co nieznane. Chrystus u Valtorty jest nie tylko bliski i cudowny, lecz stanowi także źródło pouczeń dla naszego współczesnego świata. Stajemy zmieszani wobec lekkości i głębi tej katechezy, pełnej mocy, udzielającej nagle nieoczekiwanego blasku najmniejszym słowom z Pisma Św. Czytelnik – pouczony w ten sposób i porzucający przyzwyczajenia – czyta następnie z nowym spojrzeniem Ewangelię, którą przekazuje nam tradycja. Wchodzi w jej tajemnicę.

WARTOŚĆ DZIEŁA W OBECNYM CZASIE
Obecnie, gdy różne książki teologiczne poświęcone osobie Jezusa niszczą samą istotę Objawienia – przedstawiając rzekomo prawdziwego Chrystusa – dzieło to ma szczególną wartość. Niestety, zostało ono w dużym stopniu zlekceważone, chociaż odpowiada na wszelkie zarzuty ukazując Jezusa w Jego czasie. Najlepszą przedmowę do Poematu dał sam Jezus w rozdziale 38 tomu 10, zatytułowanym „Pożegnanie z dziełem”:
„Dzieło to nic nie dorzuciło do Objawienia, lecz wypełniło luki, które powstały z przyczyn naturalnych oraz z woli nadprzyrodzonej. A jeśli spodobało mi się zrekonstruować obraz Mojej Boskiej Miłości – jak czyni to ten, kto rekonstruuje mozaikę, układając oderwane lub brakujące kawałki dla przywrócenia jej doskonałego piękna – i jeśli postanowiłem uczynić to właśnie w wieku, w którym ludzkość spieszy się w kierunku przepaści ciemności i przerażenia, to czy możecie mi tego zabronić?”
Dzieło to jest łaską, która została nam udzielona w chwili, gdy pod pretekstem naukowości lub przez prostą i zwykłą niewiarę, niektórzy – rzekomo odbudowując przesłanie Ewangelii z kawałków odrywanych to tu, to tam – okaleczają ją, tworzą z niej martwy obraz. Kultura śmierci, o której mówi Jan Paweł II, wyrządza straty nie tylko poza Kościołem, lecz czyni spustoszenie także i pośród tych, na których ciąży obowiązek niesienia naukowego wyjaśniania i nauczania.
Valtorta nic nie dorzuca do Objawienia, lecz daje nowe światło w Jego służbie, aby walczyć z zalewem ciemności i uczestniczyć w ten sposób w ocalaniu dusz.

AKTUALNA SYTUACJA «POEMATU» VALTORTY
W 1985 roku kardynał Ratzinger, prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, zwrócił się listownie do kardynała Siri, arcybiskupa Genui, „potwierdzając słuszność potępienia dzieła Marii Valtorty i uważając za niepożądane jego rozpowszechnianie dla uniknięcia szkód, jakie dzieło to mogłoby wywołać u prostych ludzi.”
W roku 1992 sekretarz Konferencji Episkopatu Włoch Dionigi Tettamanzi zażądał oficjalnie od wydawcy włoskiego, aby na pierwszej stronie dzieła określono wyraźnie, iż „wizje i dyktanda, jakie są zapisane, nie mogą być uznane za mające pochodzenie nadprzyrodzone, lecz powinny być uważane za formę literacką, jaką autorka posłużyła się dla opowiedzenia po swojemu o życiu Jezusa.”
Można by próbować usprawiedliwiać tę rezerwę chęcią uniknięcia niebezpieczeństwa utożsamiania – przez niektóre osoby – dzieł M. Valtorty z samą Ewangelią. Ta postawa rezerwy nie przestaje jednak stanowić prawdziwego konfliktu sumienia dla czytelnika, który wie, że Valtorta stale kładzie nacisk na nadprzyrodzony charakter swego przesłania. Ona nie jest autorem, lecz jedynie przekazicielką. Możemy nawet powiedzieć, że dzieło przekracza w sposób oczywisty możliwości jej kobiecej inteligencji, nie posiadającej wykształcenia teologicznego, a w szczególności – biblijnego, czego sama daje dowody.

PRÓBA WYJAŚNIENIA
Od wiernych wymaga się szacunku dla postawy ostrożności Magisterium, która w tym wypadku nie łączy się z zakazem. Dzieło Valtorty faktycznie nie jest nową Ewangelią. Trzeba sobie jednak w tym samym czasie uświadomić, iż nie ma w nim również nic z pobożnej fikcji mającej źródło w fantazji. Sama Maria Valtorta wyznaje:
„Zapominam natychmiast słowa, choć trwają wydane mi polecenia, a w duszy pozostaje światło. Jednak szczegóły natychmiast znikają. Gdybym – w godzinę później – miała powtórzyć to, co usłyszałam, nie przypomniałabym sobie nic więcej poza jednym lub dwoma ważnymi zdaniami. Wizje zaś pozostają żywe w moim umyśle, ponieważ sama na nie patrzyłam. Wizje muszę dostrzegać. Pozostają więc bardziej żywe w mojej myśli, która musiała się wysilać, by je zanotować takimi, jakie były.”
Pisma kanoniczne mają wartość powszechną dla wszystkich wieków i dla wszystkich dusz. Teksty mistyczne, w które obfituje historia Kościoła, mają bardziej ograniczone przeznaczenie co do czasów i dusz. Można sądzić, że dzieło Marii Valtorty jest szczególnie dopasowane do potrzeb naszego czasu, przesyconego obrazami z pseudo-teologii.
Z Valtortą nie wchodzimy w interpretacje symboliczne, lecz stajemy się świadkami wydarzeń i czytamy opisy oraz rozmowy takiej jakie one są. Osoby, szczególnie Jezus, wypowiadają się długo, lecz wypowiedzi te pozbawione są banalności.

BOŻE DROGI POROZUMIEWANIA SIĘ Z CZŁOWIEKIEM
Inna wielka mistyczka, której proces beatyfikacyjny jest w toku, Conception Cabrera de Armida (1862-1932), w swoim Dzienniku również zapisała słowa o sposobie, w jaki doświadcza natchnienia: „Sposób, w jaki Ja się udzielam, nosi na sobie znamię Jedności, ponieważ w Bogu, który jest Jeden tak mają się rzeczy, uproszczone ze wszystkich stron. Na przykład nagle odbijam się w twojej duszy jak w krysztale. Odznaczają się w niej te Boskie promienie, a ty pod ich wpływem widzisz, kontemplujesz i rozumiesz. Następnie przy udziale twej inteligencji nadajesz im formę słowną, podczas gdy Ja – nie ingerując w to – pozostawiam ci możliwość dopasowania ich z mniejszą lub większą trafnością. Jednak od pierwszego oświecenia pozostawiłem w tobie sedno, istotę, fotografię rzeczy ci komunikowanej. Przekazujesz ją więc przy pomocy swej duszy, poprzez twe zdolności intelektualne, i tak przelewasz je na papier. W takim sposobie komunikowania się Boga ze swoim stworzeniem nie ma błędu, jeśli można tak powiedzieć. Nie mieszają się do niego ludzkie skłonności, te, które zaciemniają i zniekształcają ślady Boga w duszy aż do ich zatarcia.” (Dziennik Conchity, matki rodziny, str. 129, wyd. francuskie)
Ten ważny tekst można również odnieść do Marii Valtorty, zapisującej Quaderni lub komentarze do Listu do Rzymian. Zaś co do Poematu to sposób przekazu jest odmienny, ponieważ nie chodzi jedynie o słowa, lecz także o długie wizje zapisywane natychmiast. Katarzyna Emmerich także widziała rozgrywające się sceny z życia Jezusa, jednak jej „piórem” był Klemens Brentano. Maria Valtorta sama zapisuje to, co widzi. Nie potrafiłaby zrobić tego z pamięci. Jej autobiografia ukazuje, jak pisała sama, i uderza nas różnica pomiędzy stylem tekstów natchnionych a jej własnym sposobem pisania.
Dla zilustrowania różnych form porozumiewania się Boga z wybranymi duszami można by przytaczać liczne świadectwa: Hildegarda z Bingen, Gertruda z Hefty, Brygida Szwedzka, Katarzyna Sieneńska, Katarzyna z Genui, Franciszka Rzymska, Maria od Wcielenia, Ursulina. A za naszych dni: Gabriela Bossis, Maria Sevray, Angelika Millet.
Obecnie charyzmaty te są szczególnie liczne i w niczym nie są do siebie podobne, jak tylko w tym, iż zdradzają to samo źródło natchnienia. Mam tu na myśli Vassulę Ryden czy Marię-Benedyktę Angot. Wydaje nam się wciąż, że już zamknął się krąg możliwych świadectw o podobnych łaskach, a tu rzeczywistość wciąż przewraca bariery i granice, jakie sami wyznaczyliśmy.
Co do Valtorty, jej sukces polega także na jakości literackiej Poematu: nie chodzi o proste upowszechnianie treści przy pomocy obrazów. Przesłanie to ma w sobie bowiem zaskakującą głębię i śmiałość wspaniałej obserwacji, która stawia nas w obliczu prawd czasem surowych lub tragicznych, lecz zawsze odpowiadających osobie Jezusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. Ta niezgłębiona tajemnica staje się powoli duchowym doświadczeniem dla czytelnika przyciągniętego przez to świadectwo.

PROBLEM OCENY MISTYKÓW
Krytyk – powróćmy do tego delikatnego tematu – powinien być nie tylko teologiem, lecz także mistykiem, zdolnym uchwycić nadprzyrodzoną obecność, jaka inspiruje wszystkie te teksty. Jeśli bowiem odnajdujemy w nich dłużyzny, trzeba je przypisać niemożności autora, by systematycznie ogarnąć tak wiele obrazów i scen. Jednak słabość ta sama w sobie staje się znakiem prawdziwości ukazującej rzeczywistość wizji.
Przypomnijmy na koniec fragment z Ewangelii, który mówi: „Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie” (Mt 1,19). Urząd Nauczycielski w konfrontacji z mistykami znajduje się czasami w sytuacji Józefa, który nie wiedział, że Maryja nosi w sobie dzieło Ducha Świętego. W danym momencie, rzeczywiście nie zawsze jest łatwo rozeznać to, co autentyczne, i jesteśmy świadkami różnego rodzaju „oddalania z ostrożności”. Trzeba jednak dobrze odróżnić uzasadnioną ostrożność od niewiary, która charakteryzowała postawę faryzeuszy. Im Chrystus powiedział: Dlaczego Mi nie wierzycie? „Kto jest z Boga, słów Bożych słucha” (J 8,47).
W tym duchu wypowiada się Pius XII: „Publikujcie, kto przeczyta, ten zrozumie”. Jego rada nie traci na aktualności i nie boi się krytyki. Raczej pobudza, by coraz lepiej uczestniczyć w światłości pochodzącej od Boga i od tych, którzy jak kryształ przyjmują to światło.

Patrick de Laubier

«Stella Maris» – szwajcarski miesięcznik religijny nr 301 (luty 1995, str. 1-3). Przekład z franc. E. B. w: „Vox Domini” nr 10/95, str. 4-5.